Mięciutkie, aksamitne, rozpływające się w ustach. Od zwykłych kopytek odróżnia je też słodkawy marchewkowy posmak, czyniąc je jeszcze bardziej delikatnymi. Przyrumienione na rozmarynowym maśle, zyskują chrupiącą skórkę, bo przegryzieniu której dostajemy się do ich niesamowitego wnętrza.
Składniki:
1,5 kg ziemniaków
6 marchewek
1 jajko
1 kg mąki pszennej (potrzeba dużo mniej, ale najlepiej przygotować 1 kg)
1 łyżka mąki ziemniaczanej
natka pietruszki
4 ząbki czosnku
sól
masło
rozmaryn
Dzisiejszy wpis dedykowany jest specjalnie dla Kwapusia. Zgadałyśmy się wczoraj na czacie, że robiłam ostatnio kopytka i niebawem zamieszczę wpis. Na słowo kopytka iskierki zapaliły jej się w oczach. Oczywiście nie mogłam tego zobaczyć, ale normalnie czułam to ;-) Kwapku w tym roku Kartofel Ferien (i kilka następnych dni) możesz świętować jedząc kopytka. A tak zrobiłam moje:
ziemniaki ugotowałam w osolonej wodzie. Można je nawet delikatnie rozgotować. W osobnym garnku ugotowałam marchewkę. Zarówno do ziemniaków, jak i marchewki, do gotującej się wody dodałam po dwa ząbki czosnku. Odcedzone i przestudzone ziemniaki (razem z czosnkiem) przecisnęłam przez praskę. Z marchewki (i czosnku) zrobiłam papkę przy pomocy blendera. Dodałam drobniutko posiekaną natkę pietruszki i wymieszałam dokładnie na jednolitą masę. Podzieliłam masę na cztery równe części, odłożyłam jedną część i uzupełniłam ją mąką pszenną (ziemniaki : mąka, 4:1), dodałam łyżkę mąki ziemniaczanej, szczyptę soli, wbiłam duże jajko i wyrobiłam ciasto kopytkowe. Na podsypanej mąką stolnicy zaczęłam rolować wałki z ciasta, potem je spłaszczałam dłonią i kroiłam na niewielkie kluseczki. Jeżeli masa jest zbyt luźna i nie daje się łatwo rolować, należy dodać więcej mąki. Wszystko zależy od rodzaju ziemniaków jakich używamy, dlatego nie da się podać sztywnych proporcji, trzeba to jakoś wyczuć. Kopytka gotowałam porcjami w osolonym wrzątku przez niecałą minutę od momentu wypłynięcia ich na powierzchnię. Moje kluseczki były nieduże, większe trzeba gotować nieco dłużej. Najlepiej próbować czy są już ugotowane w środku i na tej podstawie dostosować czas gotowania. Zanim ugotowałam ostatnią porcję, pierwsza była już całkowicie zimna. Ale nie szkodzi, bo kopytka jadam tylko odsmażane. Na patelni rozpuściłam łyżkę masła, dodałam poobrywane z gałązki listki rozmarynu i smażyłam je chwilę by aromat rozmarynu przeszedł do masła. Dodałam kopytka i zrumieniłam je z obu stron. Proste i pyszne.
Kwapku powodzenia i smacznego!
Wow caly wpis dla mnie! Uwielbiam kopytka, a jako ze w tym wydaniu jeszcze ich nie znam, biore sie w piatek za wyprobowanie przepisu. Nagotuje ich tyle, zeby starczylo dla mamy i jeszcze na pare porcji do zamrozenia :) Mnniaam Dziekuje Kanarku :)
OdpowiedzUsuńAleż proszę bardzo ;-)Kwapeczku uwierz mi, że z podanych proporcji starczy i dla mamy i do zamrożenia ;)
Usuńpodoba mi się o tak!
OdpowiedzUsuńI znów się zrobiłam głodna!
OdpowiedzUsuńCudo!!! Zapisuję do zrobienia!
Pozdrawiam serdecznie!
jeju jeszcze odsmażone, takie jakie kocham :)
OdpowiedzUsuńUuuuu muszą smakować niesamowicie, uwielbiam podsmażać kopytka na masełku zyskują wtedy lepszy smak :)
OdpowiedzUsuńZapamiętuję ten przepis. Ciekawa wariacja na temat kopytek:)
OdpowiedzUsuńwyglądają tak że można je jeść za zdjęcia!:)
OdpowiedzUsuńswietny pomysl z marchewka!! fantastyczna inspiracja... az mi sie w glowie zaroilo od pomyslow na kopytka :)
OdpowiedzUsuńPrzepysznie wyglądają!!!
OdpowiedzUsuńW ten wyjątkowy walentynkowy dzień zrobiłyśmy naszemu wyjątkowemu mężowi te cudowne wyjątkowe danie,
OdpowiedzUsuńWyśmienicie wyglądało i tak też smakowało.dziękujemy za inspirację ! Polecamy gorąco ! Prosimy o następne pomysły!