Soczyste pomidory i aromatyczne oregano, chrupiąca cebula i słona oliwka, tuńczyk i wiernie mu towarzysząca kukurydza, twardawy ser i mnóstwo oliwy z oliwek, w której można maczać bagietkę. Wszystko co dobre w jednej misce.
Składniki:
2-3 pomidory
puszka tuńczyka w kawałkach
1/2 puszki kukurydzy
duża cebula czerwona
garść czarnych oliwek z pestką
twardy żółty ser ( u mnie grecka Graviera)
sól, pieprz
oregano ( u mnie dzikie suszone )
Jak sobie przypominam tę sałatkę to aż mi się łezka w oku kręci. Z tęsknoty za Grecją, ulubiona plażą, ciepłem, pięknymi widokami i smakiem tamtejszych produktów. Tam nawet cebula inaczej smakuje. A jak jeszcze sobie przypomnę widok z balkonu, na którym jedzona była ta sałatka, to się normalnie rozpływam.
Wszystkimi wspomnieniami się nie podzielę, ale przepisem na sałatkę jak najbardziej. Skomponowana została oczywiście na zasadzie co akurat było w domu, a w TYM greckim domu zawsze były pomidory, przepyszne oliwki, swojska oliwa z oliwek i Graviera. Za każdym razem jak wracam z Grecji przywożę sobie takie souveniry spożywcze. A to kupię, gdzieś na straganiku wiązkę dzikiego suszonego oregano, słoik ichniejszego miodu albo worek oliwek. Takie dzikie oregano jest zupełnie bez porównania w stosunku do tego paczkowanego co kupujemy w sklepach. Aromat jest milion razy mocniejszy, a po roztarciu w palcach zapach pozostaje na skórze przez kilka godzin. Pamiętam, że mimo szczelnego owinięcia wiązki w kilka foliowych torebek, cała walizka i wszystko co w niej było pachniało oregano przynajmniej kilka dni. Niesamowicie intensywny zapach.
Robienie sałatki to żadna filozofia. Kroimy pomidory, cebulę i ser, jak kto lubi najbardziej i mieszamy w jednej misce. Dodajemy jeszcze oliwki, kukurydzę i tuńczyka, posypujemy oregano, pieprzem i ewentualnie odrobiną soli i gotowe. Ja zawsze odciskam tuńczyka z zalewy. Bez względu na to czy jest w sosie własnym czy oliwie. Nie lubię jak jego aromat zbytnio zdominuje całość. Zwłaszcza, że staram się używać najlepszej oliwy, na przykład takiej domowej, robionej przez wujka, i szkoda mi tracić jej aromatu. Mówię Wam, nie ma nic lepszego niż oliwa z oliwek wymieszana z sokiem, który puściły pomidory, oregano i cebulą, czyli wszystko to, co zostaje na dnie miski po zjedzeniu sałatki. Maczamy w tym bagietkę i trochę solimy. Niebo w gębie! Dlatego radzę nie żałować oliwy, przy skrapianiu nią sałatki.
Trochę uwagi muszę też poświęcić Gravierze. Jest to jeden z najpopularniejszych żółtych serów greckich. Pewnie mało kto go zna, ponieważ myśląc o Grecji pierwsze co przychodzi na myśl to feta. Każdemu kto będzie miał okazję, spróbować polecam ten długo dojrzewający, ostrawy w smaku ser.
Sprawą banalnie prostą, a zmieniającą bagietkę w bardziej taverniany dodatek, jest skropienie jej oliwą i posypanie oregano. Proste i takie greckie. Pieczywo maczane w oliwie niejednokrotnie stanowiło mój główny posiłek dnia. Niestety jedzenie w naszej akademickiej stołówce było czasami zbyt podłe, pieczywo natomiast zawsze świeże, a oliwa pod dostatkiem. Niesamowity był to widok jak cały MAICh nosił na tacach tylko chleb i talerze z oliwą. I nikt nie narzekał. Ach, fajnie tak powspominać.
Teraz przygotowując tę sałatkę staram się kupić oryginalne produkty lub po prostu zastąpić je tymi dostępnymi w naszych sklepach odpowiednikami.
Tymczasem powodzenia i smacznego!
A Ciebie Grecjo chyba niedługo znowu odwiedzę ;)
zrobiłam Twoją sałatkę, ale nie miałam sera żółtego, więc dodałam mozarelę... sałatka wyszła przepyszna, dlatego będzie częstym gościem na moim sole, dziękuję za przepis :)
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy ;)
UsuńPolecam się na przyszłość ;)
I właśnie o to chodzi. Jak nie ma jakiegoś składnika to najlepiej go zastąpić jakimś podobnym lub po prostu pominąć, zwłaszcza przy robieniu sałatki.
Pozdrawiam,
Aga