Dziś zamiast tarty prezenruję tartinki. Wiem, że różnica tkwi tylko w wielkości. Małe jest piękne, a te maleństwa dodatkowo są jeszcze wypełnione kremem z morelami z domowej spiżarki.
Składniki:
100 g schłodzonego masła
200 g mąki pszennej
1 jajko
1/2 szklanki brązowego cukru
szczypta soli
tabliczka białej czekolady
kubek śmietany kremówki
kilka łyżek dżemu morelowego
Ciekawe jak to się dzieje. Raczej nie wyobrażam sobie sytuacji bym zapomniała dodać soli czy cukru lub innego podstawowego składnika do potrawy. Pewnie nie zaponiałabym nawet o tym mniej znaczącym składniku, więc jak to się dzieje, że zapomniałam dodać proszku do prania. Przecież proszek to podstawowy składnik każdego prania. Podeszłam do pralki, wyjmuję z niej ubrania i nagle mnie oświeciło, że muszę je wyprać od nowa. Ale ze mnie gapa! Masakra! No cóż nigdy nie byłam śmigła w te klocki. W porządkach pomagała mamie siostra. Ja siedziałam wtedy w kuchni i dbałam o to by zmęczone miały coś pysznego do zjedzenia. A kurz najbardziej lubię omiatać wzrokiem ;) Nie mówię, że nie sprzątam. Ja po prostu przyznaję, że tego nie czuję.
Zdecydowanie lepiej idzie i zawsze mi szło w kuchni, dlatego koniec o innych pracach domowych i skupiam się teraz na tartinkach z kremem morelowym. Tartinki są z ciasta kruchego, a krem to kombinacja śmietany, białej czekolady i dżemu morelowego. Tak, tak, dodałam dżem, a nie świeże owoce, bo trzeba jakoś wypchnąć zeszłoroczne przetwory z pułek i zrobić miejsce na nowe ;)
Schłodzone masło siekamy z mąką wymieszaną z cukrem i szczyptą soli, dodajemy jajko i zagniatamy jednolite ciasto, które następnie wstawiamy do lodówki na godzinę.
Nagrzewamy piekarnik do 180 C. W międzyczasie wylepiamy ciastem foremki do tartinek (na zdjęciu poniżej widać o jakie mi chodzi) i wstawiamy do piekarnika na około 10 minut. Odstawiamy do wystygnięcia. Szybciej wystygną jeżeli zdejmiemy je z gorącej blachy na której się piekły.
Czekoladę rozpuszczamy. Polecam w mikrofalówce. Można też oczywiście w kąpieli wodnej i wtedy proponuję dodać łyżkę śmietany aby czekolada łatwiej i szybciej się rozpuściła. Śmietanę ubijamy na sztywno i porcjami dodajemy do niej rozpuszconą i ostudzoną czekoladę. Mieszamy do momentu uzyskania jednolitej masy. Na koniec dodajemy dżem morelowy i mieszamy. Ja dodałam cztery łyżki, ale oczywiście wedle upodobań ilość można zmniejszyć lub zwiększyć. Mój dżem to typ bez galaretki. Same owoce z cukrem i żadnych żelfiksów czy dżemiksów. Nie wiem czy taki kupny z galaretką by się nadawał. Jeżeli ktoś ma ochotę może spróbować na własną odpowiedzialność ;)
Wystudzone tartinki napełniamy masą i najlepiej jest wstawić je do lodówki by krem trochę zgęstniał. Można je oczywiście udekorować świeżymi morelami, a nawet należy to zrobić. Ja byłam zbyt leniwa by wyjść z domu i je kupić ;)
Powodzenia i smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz